Jakiś czas temu, pewnie ze 3 miesiące temu zaczęłam pleść moje pierwsze recyklingowe siedzisko. Szybko skończyłam, to co najważniejsze, czyli siedzisko i spód siedziska, zamówiłam granulat, by wypełnić nim moje dzieło, ale w czasie oczekiwania straciłam cały zapał i granulat, nierozpakowany czekał na tarasie. Niedawno w jednym z ekskluzywnych sklepów meblarskich znalazłam pufę moich marzeń, do tej pory widywałam ją tylko w różnych aranżacjach mniej lub bardziej znanych dekoratorów wnętrz. Zakochałam się w tym cudzie plecionym z bawełnianych sznurków, podotykałam sobie, usiadłam, powzdychałam, a na koniec obejrzałam metkę z ceną i było to jak zimny prysznic. Opiewała na prawie 500zł. Cena, jak dla mnie zawrotna. Od razu przypomniałam sobie swoją niedokończoną plecionkę.
Drugi dzień świąt spędziliśmy w domku, leeeniiwieeee, było fajnie do czasu, gdy zaczęło mnie nosić z braku zajęcia. Nie lubię dni, które upływają bez celu. Wyciągnęłam maszynę, uszyłam wsypę na granulat, wypełniłam ją i pozszywałam siedzisko. Jestem zadowolona z efektu. Rodzince też się podoba i chętnie z niego korzysta. Jest to najmniejszy element z tryptyku poduch/siedzisk, które zaplanowałam do swojego mieszkanka. Oczywiście wszystkie Wam zaprezentuję w swoim czasie :)
Mała maniaczka gier na tablecie, przyłapana na samowolnym korzystaniu z tego sprzętu ;)
Uwielbiam takie recyklingowe pomysły - świetna poducha :-)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie tylko użyłaś pociętych materiałów czy Tshirt-ów?
Pozdrawiam serdecznie!
Użyłam pociętych, a właściwie podartych w pasy tkanin bawełnianych. W tym przypadku były to kolorowe prześcieradła :) Pozdrawiam serdecznnie!
UsuńGenialny pomysł, bardzo ładne i praktyczne siedzisko:)
OdpowiedzUsuńPoducha jest rewelacyjna! Ślicznie kolorowa. Uwielbiam takie recyklingowe dzieła! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń