Nie pojawiam się ostatnio na blogu, ale to nie znaczy, że nic nie robię. Wręcz przeciwnie, mam tyle pracy, że nie mam czasu na przyjemności. Oprócz codziennych obowiązków zarządcy domu, musiałam się przygotować do 4 warsztatów z dzieciakami, no i Jarmark Wielkanocny w Schwedt już za tydzień, więc roboty co niemiara. Fajna ta robota, bo jak zapewne znacie z doświadczenia, terminy są super, a tematyczne jarmarki czy kiermasze jeszcze lepsze, bo to mobilizuje do stworzenia czegoś nowego, czegoś co będzie odpowiadało tematyce całego przedsięwzięcia. U mnie właśnie powstaje małe co nieco, którym pochwalę się później.
Na razie chciałam Wam pokazać sweterkowego, wełnianego kota, którego uszyłam na 3 urodzinki dla Leona :). Kocurek może i trochę dziwny, nietypowy, trochę zabawny, ale właśnie taki ma być. Typowe można kupić w każdej galerii handlowej.
Gdy zaczęłam go szyć, nie wiedziałam czym będzie ten stworek. Fajne to było szycie, takie bez planowania, rysunku, formy, maszyny krawieckiej... Przytulak tworzył się sam, ja tylko uważnie patrzyłam w jakim kierunku chciałby podążać i mu w tym pomagałam. Kotem stał się, ponieważ mój syn Mikołaj przyjrzał się temu co robię i stwierdził, że na pewno szyję kota. Hmmm może i kota, pomyślałam i tak już zostało.
Oto on czerwono rudy kot pasiasty :)
Kto już dostał swoje imię: James :) Oczywiście Leoś z nim spał już pierwszej nocy. Bardzo mu się spodobał.
OdpowiedzUsuńTo suuuuper! Nie ma większej radości dla twórcy, niż świadomość, że ktoś pokochał jego małe dzieło :) Imię też fajne - pasuje jak ulał.
UsuńKot jest przepiękny i na pewno... ciepły :) Jestem zachwycona Twoją twórczością dlatego serdecznie zapraszam po wyróżnienie Liebster Blog na mojego bloga. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń